W otulinie rezerwatu: pieśni od Niedrzwicy, Wilkołazu

Na północno-zachodnich peryferiach Ordynacji (mowa tu o jej zasięgu z początku dwudziestego wieku) znajduje się umowny, zdefiniowany na potrzeby niniejszego projektu mikroregion. Składają się nań wioski leżące na terytorium dwóch starych ośrodków parafialnych: powstałej w 1325 roku parafii Wilkołaz (dzisiejszy powiat kraśnicki) i niewiele młodszej – z przełomu czternastego i piętnastego wieku – parafii Niedrzwica Kościelna (powiat lubelski). Trudno tu dziś o tradycyjne warianty i osobliwe wersje melodyczne nabożnych pieśni, również kolęd.

Blisko stąd do Lublina, stolicy regionu i zarazem serca diecezji. Tym faktem próbowali uzasadnić (wytłumaczyć?) „nowoczesny” charakter tutejszego śpiewu moi rozmówcy. Jednak najstarsi z nich dobrze pamiętają prawdziwe przyczyny bezwzględnie i dość skutecznie przeprowadzonej unifikacji, potrafią dokładnie określić czas, w którym dokonywała się zagłada dawnego repertuaru, oraz wskazać osoby za nią odpowiedzialne. I wciąż odczuwają tęsknotę za odbieranymi im wtedy melodiami.

To jednak temat na inną okazję. Pieśni, przynajmniej niektóre, i tym razem uszły cało, przechowane w pamięci nielicznych mieszkańców świadomych wartości repertuaru starannie pielęgnowanego przez poprzednie pokolenia (a tamte pokolenia żyły przecież w czasach nie łaskawszych dla tradycyjnej kultury niż czasy dzisiejsze). Uszły cało, dzięki czemu badania prowadzone przeze mnie w tym ośrodku w ramach stypendium MKiDN w roku 2025 przynoszą rezultat w postaci nagrań wielu dawnych, unikatowych już melodii.

Nie tylko kolęd; wyjątkowym pięknem naznaczonym archaicznością cechowały się w tych stronach także śpiewane modlitwy czy śpiewy pasyjne. Za przykład niech posłuży tutejszy wariant pieśni pt. Płaczcie, anieli, płaczcie, duchy święte, reprezentujący charakterystyczną dla Lubelszczyzny wersję melodyczną tego utworu. Wariant ten w drugiej połowie dwudziestego wieku w trakcie wielkopiątkowych adoracji grobu Pańskiego śpiewano w kościele parafialnym w Kłodnicy Dolnej (powiat lubelski). Pierwsza część melodii, utrzymana w metrum swobodnym, ma w inicjalnym zwrocie charakter niemalże recytatywny – w tym miejscu do melodii wprowadzone zostają dźwięki obce hypofrygijskiej skali, w zakresie której zbudowany jest archetyp. Druga część, wyraźniej zrytmizowana, niemalże „krakowiakowa”, mieści się w zasadzie w ramach tetrachordu frygijskiego.

Płaczcie, anieli, płaczcie, duchy święte (pieśń wielkopostna, pasyjna, na Wielki Piątek)
śpiew: wykonawczyni ur. 1965 w Kłodnicy Dolnej
nagranie: Bartosz Gałązka, Niedrzwica Kościelna, 2025

Kolędy bożonarodzeniowe

Wariant melodyczny kolędy Nowy rok bieży nagrany w Niedrzwicy Kościelnej w wykonaniu mieszkanki wsi urodzonej w 1933 roku w Borzechowie (powiat lubelski) stanowi kompilację dwóch melodycznych wersji tej pieśni zapisanych drukiem w dziewiętnastym wieku. Pierwszą część kompozycji buduje melodia proweniencji lwowskiej (Richling 1882: 17, nr 25), która z niewielką zmianą w taktach V–VII – wydawać by się mogło, że zaczerpniętą z „krakowskiej” wersji melodii z tego samego źródła (17, nr 26), ale raczej pochodzącą z melodii budującej drugą część omawianego utworu – trafiła do „jubileuszowej” edycji Śpiewnika kościelnego ks. Jana Siedleckiego (1928: 47, nr 52) i odtąd stanowi wzorzec dla wykonań liturgicznych tej kolędy. Linia melodyczna pierwszej części odróżnia się od normatywu jedynie dodaniem dźwięku przejściowego w IV takcie. Skutek tej zmiany, rozdrobnienie rytmiczne, sprawia, że pierwsza część utworu nawiązuje w tym miejscu do struktury metrorytmicznej charakteryzującej część drugą. Ta z kolei została przejęta bez zmian z drugiej wersji melodycznej znanej w dziewiętnastym wieku – być może ludowej, być może popularnej wówczas w środowisku, w którym działał autor aranżacji wydanej drukiem w Warszawie (Sawicki 1875: 4). Również takty V–VII zdają się pochodzić z rzeczonej aranżacji – z uproszczeniem w takcie VI. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że przedstawiany tu wariant ukształtował się w wyniku „nadpisania” melodii utrwalonej przez Louisa (Ludwika) Sawickiego – zastąpienia jej początkowych taktów przez ich odpowiedniki z wywodzącego się z wersji „lwowskiej” współczesnego normatywu.

Nowy rok bieży (kolęda bożonarodzeniowa, na Nowy Rok) – strofa II
śpiew: wykonawczyni ur. 1933 w Borzechowie
nagranie: Bartosz Gałązka, Niedrzwica Kościelna, 2025

Kantyczkowa kolęda pt. Na kopie siana funkcjonuje dziś zwykle w uwspółcześnionych wariantach (zob. Kaszycki 1911: 448-449) wersji melodycznej zamieszczonej w Pastorałkach i kolędach Michała Marcina Mioduszewskiego (1843: 102-103). Melodię dzieli z inną, bardziej od niej popularną pieśnią o incipicie Północ już była. Wariant z Kłodnicy Dolnej bliższy jest zapisowi Mioduszewskiego niż powszechnej praktyce śpiewaczej (wyjątek stanowi pierwszy takt pierwszej strofy melodii). Zwraca uwagę istotna – dla struktury, ale i dla walorów artystycznych tej melodii – rola dźwięków położonych poniżej finalis (subkwarty i subsemitonium).

Na kopie siana (kolęda bożonarodzeniowa)
śpiew: wykonawczyni ur. 1965 w Kłodnicy Dolnej
nagranie: Bartosz Gałązka, Niedrzwica Kościelna, 2025

Kolęda opowiadająca o nadprzyrodzonym wzroście pszenicy, znana na całym terenie Ordynacji, była chętnie śpiewana także przez mieszkańców opisywanego w tym tekście mikroregionu. W Kłodnicy Dolnej nagrałem wariant jednej z najbardziej rozpowszechnionych, a zarazem najbardziej archaicznych wersji melodycznych (por. Gałązka 2018: 213-227). Charakteryzuje się on wyjątkową prostotą: wąski zakres melodii obejmuje tetrachord durowy (z subkwartą) ukształtowany na starszym podłożu tonalnym.

Stała nam się nowina miła (kolęda bożonarodzeniowa) – strofa VI
śpiew: wykonawczyni ur. 1947 w Kłodnicy Dolnej
nagranie: Bartosz Gałązka, Kłodnica Dolna, 2025

Ta kolęda o charakterze apokryficznym była w drugiej połowie dziewiętnastego wieku śpiewana w Lublinie podczas przedstawiania szopki. Towarzyszyła scenie wyobrażającej ucieczkę Świętej Rodziny przed Herodem do Egiptu. Scena ta stanowiła jednak w lubelskiej szopce rzadkość (Wolanowski 1896: 478). Z tegorocznych badań terenowych wiadomo, że w okolicach Niedrzwicy Kościelnej śpiewano ją także w związku z widowiskiem herodów.

Herody

Wiadomo również, że tekst herodów funkcjonujących w Kłodnicy Dolnej po drugiej wojnie światowej – a dokładnie: na początku lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku – był wzorowany na będącym w posiadaniu jednego z gospodarzy zapisie z roku 1928. Nie wiadomo natomiast, czy chodziło o zapis drukowany, czy rękopiśmienny, i czy zapis ten obejmował wszystkie partie tekstu (włączając kwestie Żyda). Kłodnickie herody charakteryzuje duży stopień podobieństwa do ogłoszonych dotychczas wariantów tego widowiska z Lubelszczyzny, jednak zasługują na udokumentowanie z wielu względów. Rozmówca, od którego udało się pozyskać mówiony (częściowo śpiewany) tekst, uczestniczył w autentycznej sytuacji chodzenia z herodami po wsi, nie brał udziału w „estradowych” prezentacjach widowiska. Przekazał więc herody „takimi, jakimi były” dla społeczności, a nie „takimi, jakimi chciano je pokazać” zewnętrznemu odbiorcy. Odgrywał on w widowisku rolę Żyda rabina – a kwestie wygłaszane przez tę postać charakteryzują się dużą wariantywnością. Wypowiedzi Żydów z herodów były notowane w źródłach folklorystycznych nieczęsto. Zawierają one wątki charakteryzujące „świat na opak”, którego reprezentantem bywa Żyd – jako „obcy”, przybysz z innego świata”. Dawniejsze z tych wątków pochodzą z kręgu twórczości sowizdrzalskiej (np. wątek porwania bohatera przez „aniołów z żelaznymi pazurkami” – chodzi tu o narzędzie tortur), wątki takie trafiały później do oracji kolędniczych, zapustnych oraz żakowskich. Nowsze natomiast czerpano z druków ulotnych przekazujących teksty utrwalające antysemickie stereotypy (jak wątek Kiwona – „męczennika żydowskiego”).

Roku piwo-szklanego (monolog Żyda, fragment herodów)
recytacja: wykonawca ur. 1944 w Kłodnicy Dolnej
nagranie: Bartosz Gałązka, Kłodnica Dolna, 2025

[Żyd:]
Roku piwo-[szkl]anego,
tam sie narodził Kiwunek małego.
Jak sie narodził,
to sie zsmrodził,
jak miał lat dwa,
to roz[bójni]kami dowodził[1].
Jak go roz złapali tacy anieli,
co żelazne pazurki mieli[2],
to go nieśli
wyży jak l′asa, niży jak kunopie [wyżej niż lasy, niżej niż konopie].
Wszystka drzewina sie kłaniała
to w tył, to w przód,
z korzeniami sie wyrywała.

Chodzenie po śmigusie

Na opisywanym mikroregionie do niedawna, jak twierdzą rozmówcy – do czasu pandemii w 2020 roku, żywy był zwyczaj zwany śmigusem. Chodzenie po śmigusie stanowiło tu wielkanocny odpowiednik zimowego chodzenia po kolędzie. O tym, że zwyczaj śmigusa istniał w południowo-zachodniej części dzisiejszej Lubelszczyzny w dziewiętnastym wieku, wiemy dzięki informacjom podanym przez Oskara Kolberga (DWOK 16: 117). Obszerny przegląd śpiewów i oracji związanych z tym zwyczajem zebrano jednak dopiero około stu lat później, w drugiej połowie dwudziestego wieku, i umieszczono w antologii Lubelskie – czwartym tomie serii Polska pieśń i muzyka ludowa (Bartmiński, Choraczyńska, Petera-Górak 2011: 403-421). Jak okazało się podczas tegorocznych badań, po upływie kolejnego półwiecza zwyczaj, choć znajduje się w fazie wyraźnego zaniku, jest doskonale pamiętany:

„Chodziło się całą noc, z Wielkiej Niedzieli na Wielki Poniedziałek. Jedni odchodzili, drudzy przychodzili. [Tam,] gdzie były panny, [domownicy] całą noc nie spali, bo tam się tłukło to wszystko [przychodzący robili hałas, tumult]. Najpierw takie chłopaczki [młodsze, około piętnastoletnie] śpiewały raz, a później to wszystko szło starsze. Była cała noc nieprzespana, bo [za każdym razem] trzeba było wynieść parę złotych – to tym dzieciom, czy wypić dać, jak przychodzili ci starsi, no i do domu zaprosić. A tak dawniej, dawniej, to wszystkim wynosili jajka. Ja byłam najmłodsza, siostry miałam starsze, to się nawet nie sprzątało [w międzyczasie]. Tato wynosił im coś zawsze. Byli i tacy, co w ogóle nie wpuszczali [przychodzących], bo ludzie to są różni. No i jak przychodzili, to śpiewali pod oknami. Najwięcej Wesoły nam dzień dziś nastał, Zwycięzca śmierci i inne [wielkanocne] kościelne z książeczki, bo mieli książeczki ze sobą”[3].

rozmówczyni ur. 1947 w Kłodnicy Dolnej, nagranie: Bartosz Gałązka, Kłodnica Dolna, 2025

Ale śpiewano wówczas nie tylko pieśni kościelne. W Kłodnicy Dolnej jeszcze niedawno (w drugiej dekadzie naszego wieku) pod oknami wykonywano pieśń pt. My chodzimy po śmigusie. Należy ona do zespołu tekstów śpiewanych na melodię wielkanocnego utworu pt. Wesoły nam dzień dziś nastał – w funkcjonującym w tych stronach, wariancie w metrum trójdzielnym (z częściową polirytmią). Jej warstwę literacką tworzy sekwencja czterech motywów typowych dla pieśni dyngusowych: autoprezentacja przychodzących, wspomnienie męki Jezusa, pochwała córki gospodarza, przymówki o datek (tu: kosz jaj)[4].

My chodzimy po śmigusie (pieśń dyngusowa, kolęda wielkanocna)
śpiew: wykonawczyni ur. 1947 w Kłodnicy Dolnej
nagranie: Bartosz Gałązka, Kłodnica Dolna, 2025

My chodzimy po śmigusie
i śpiewamy o Jezusie,
o Jezusie i Maryi,
co [Go] Żydzi umęczyli –
alleluja, alleluja!

Ładną pannę w domu macie,
wesela się spodziewacie.
Ładna panna jak lilija
po pokoju się uwija –
alleluja, alleluja!
Ładna panna jak kwiat róży
wyniesie nam kosz jaj duży –
alleluja, alleluja!

Jako podziękowanie za śmigusik śpiewano tę samą pieśń, którą dziękowano za kolędę – w Kłodnicy Dolnej kolędnicze (i dyngusowe) pożegnanie oparte było w drugiej części na melodii znanej z pieśni pt. Koło mego ogródeczka.

Za śmigusik dziękujemy (dyngusowe pożegnanie)
śpiew: wykonawczyni ur. 1947 w Kłodnicy Dolnej
nagranie: Bartosz Gałązka, Kłodnica Dolna, 2025

Za śmigusik dziękujemy,
szczęścia, zdrowia wam życzymy,
ażebyście długo żyli,
z aniołami wódkę pili –
alleluja!

„Ugrzeczniony” wariant tego śpiewu brzmiał:

Za śmigusik dziękujemy,
szczęścia, zdrowia wam życzymy,
ażebyście długo żyli,
a po śmierci w niebie byli
z aniołami.

rozmówca ur. 1944 w Kłodnicy Dolnej, nagranie: Bartosz Gałązka, Kłodnica Dolna, 2025


[1] Por. druk ulotny: Pochwała, Klopot, Napaść, Męczeństwo, Kimedya, Pociecha i Smierć Kiwona Nowego Piecucha Wielkiego, Męciennika żidowskiego po sam lokieć wigrzebanego z Bublech, w rokuf trzista piętnaściech, ośmioro i troje tysiącof czterdziestego usmego Marżiec, 1865.
[2] Por. Adamowski, Bartmiński 2011: 325, 337-338.
[3] W nawiasach kwadratowych podano pochodzące od badacza-transkrybenta objaśnienia i uzupełnienia konieczne dla pełnego zrozumienia potocznej wypowiedzi informatorki.
[4] Pełen zestaw motywów pieśni dyngusowych zob. Bartmiński, Choraczyńska, Petera-Górak 2011: 413-414.


Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
(c) Bartosz Gałązka 2025